Na Wielki Final usiadla pelna para na zrobionych przeze mnie wagonikach, pokazujac mi dokladnie gdzie ona ma moj artystyczno-edukacyjny wysilek…
Na Misi to wszystko odbilo sie zniecheceniem, a na mnie? Zezloscilam sie. Opierniczylam Miske (moglam do tego podejsc inaczej, ale coz, dalam sie uniesc emocjom), ze niszczy to co dla niej robie. Ogolnie, klapa edukacyjno-rodzicielska.
Zmeczenie matczynego materialu - frustracja, ze samogloski czyta odkad skonczyla 15 miesiecy, ale nic innego jej do glowy nie wchodzilo, troche zamienila sie w wyrzuty do siebie, ze na tak dlugo nic nie cwiczylysmy. Zastanawialam sie, czy nie przegapilam momentu, w ktorym onomatopeje byly dla niej na tyle interesujace, zeby chciala je czytac. Dopiero teraz zmadrzalam i zaczelam sie zastanawiac dlaczego jej to nie idzie.
Odpuscilam nauke czytania Misi kompletnie w ciazy z Lulunia. Po narodzinach mlodszej siostry, tez nie mialam czasu na kombinowanie materialow. Wazniejsze bylo utwierdzenie Misi, ze siostra nie jest dla niej zagrozeniem i ze jest dla nas jedyna Misia na swiecie. Misja jak na razie zakonczona sukcesem.
Ale co dalej z tym czytaniem sylabowym? Podczas wakacji w zeszlym roku ( to po okolo roku nic nie robienia) udalo mi sie Miske nauczyc czytac kilku wyrazen dzwiekonasladowczych nakreslonych z tylu drewnianych puzzli z wiejskiej scenki. Czytala je jednak tylko i wylacznie na tych puzzlach. Napisane na tablicy czy wydrukowane, te same wyrazenia byly owiane na nowa wielka tajemnica. Miska wzruszala ramionami, rzucala mi "nie wiem" i juz dalej nie chciala na nie patrzec.
Po przeczytaniu ksiazki, ktora podarowala mi tesciowa na Swieta kilka lat wstecz, wiedzialam teraz, ze mozg dziecka po doznanej kilkukrotnie porazce przy wykonywaniu jakiegos zadania, zaczyna sie emocjonalnie bronic przed takim jak i podobnymi zadaniami. Blokada trudna do naprawienia, chyba, ze cichaczem podejsc dziecko z taka trudnoscia by dalo rade zaznac uczucia sukcesu. (Dopiero teraz poziom mojego francuskiego dogonil poziom czytania tej ksiazki ze zrozumieniem.)
(Ksiazka: Que se passe-t-il dans la tête de votre enfant ? - Mieux connaître votre enfant pour l'aider à s'épanouir autorstwa Alain Sotto) -
Czy wiesz co dzieje sie w glowie twojego dziecka, kiedy sie uczy, pisze dyktando, mysli jak wykonac jakies zadanie? Czy mysli o pisowni, ktora widzial z ksiazce, czy analizuje wedlug zautomatyzowanych regul ortograficznych, czy mysli o rozowych sloniach, czy o dwoji na sprawdzianie i zlosci rodzicow? Jak wesprzec kazdego z tych uczniow?
Niestety nie znalazlam dostepnych tlumaczen tej ksiazki, ale polecam ja francuskojezycznym rodzicom dzieci z trudnosciami w nauce jak i bez. Jest naprawde swietna.
Potem poszlam po rozum do glowy, a raczej w internet, odkrylam moj wlasny komentarz "Miska ma 18 miesiecy, ale utknela na tych dzwiekonasladowczych" na stronie "Nasza Szkola Domowa". Tam poradzono mi, zeby wziac sie za trening lewej polkuli i przygotowac ja do czytania. Nie wiem dlaczego nie posluchalam wtedy, ani dlaczego o tym zapomnialam.
Kupilam tez kilka miesiecy temu poradnik w pdf pani Katarzyny Czyzyckiej "z Blog Centrum Gloska "Zanim zaczne czytac", tal tez bylo jak krowie na rowie, ze bez pewnych umiejetnosci nie bedzie czytania. Nie wiem dlaczego dalej to do mnie nie dotarlo.
Na blogu pani Kasi grzebiac jak zwykle w tej skarbnicy wiedzy natrafilam na post o kopertach motywacyjnych. Posklejalam 5 kopert i kiedy dziewczyn nie bylo w domu skombinowalam 5 zadan, zeby na wlasna reke sprawdzic gdzie Miska ma problem, ze samogloski spiewajaco, ale sylabki dzwiekonasladowcze leza i nawet nie kwicza.
Momentem przelomowym bylo tez kiedy wstukalam w google po angielsku "przedszkolak niszczy moje materialy edykacyjne". Tam natrafilam na artukul od Project-Based-Homeschooling.com pt. Jak zabic zamilowanie dziecka do nauki w 15 latwych krokach… (tytul oryginalu: How to destroy a child's love of learning in 15 easy steps).
Jednen z krokow nakreslil mi dlaczego moj cudny pociag stal sie poddupnikiem.
Brzmial mniej wiecej tak: daj dziecku materialy wybrane i przygotowane przez ciebie wczesniej, wytnij elementy na idealne kwadraciki itd, daj im ostatnia naklejke do przyklejenia i krzyknij, ze swietna robota. Nic nie motywuje jak perfekcjonizm nauczyciela i jego ciagle przekonywanie, ze tak naprawde to jego pomysly sa i tak najlepsze…
Artykul uzadlil mnie na tyle, zeby moj mozg zaczal sie troche wysilac i przygotowac materialy tak, zeby Miska miala frajde z wycinania i przyklejania, wyboru, a nie tylko kreatywna matka ;D
Po pouzalaniu sie nad soba, i wyciu w niebiosa "Kiedy mamy uczace dzieci z domu wedlug zasad homeschooling'u maja czas na robienie materialow?(?!?!?)",
prezentuje wam zatem sprawozdanie z zestawu kopert numer 1 z poniedzialku 23/01/2017
Jedna Mi ma pusty talerz, druga stala na boso na deszczu. Powiedz dlaczego jest smutna, czego jej potrzeba? Dopasuj odpowiednio male kartoniki.
Patyczki byly pomieszane i trzeba bylo dokonac kategoryzacji zdjecie vs obrazek troche konturowy a troche pokolorowany pisakami.
(Tu zauwazylam, ze jak Miska dostrzegla dwa pasujace do siebie elementy, to dokladala jeden do drugiego. Ale jesli pierwszy lezal pod katem wzgledem Misi, to ona pozostale puzzle pod takim samym katem dokladala, i tak konczymy te puzzle troche bokiem, ale ulozone. Zapisalam sobie na kolejny dzien cwiczenie z obracania wzorow.)
3. Puzzle lewopolkulowe z jednym skosem. Kolorowe i konturowe. Miska z radocha sama ciela po narysowanych liniach.
4. Pierwsze starcie z ukladanka lewopolkulowa (na materiale atematycznym) na analize i synteze wzrokowa.
To jak kwadraciki na szachownicy. Uklada sie wedlug wzoru obok, albo na czystej szachownicy obok.
U nas z dwoch kolorow (czarny i bialy) na szachownicy z czterech pol, a potem i dziewieciu pol.
Wzory narysowalam na kartce i kolorowalam kredkami i kwadraciki wycielam z pianki kreatywnej.
Mialam kilka wzorow do wyboru dla Miski. Wybrala po jednym na malej i na duzej szachownicy. Wzory ulozone przez Miske byly akurat jak czarne kwadraty (2 i potem 3) ulozone po przekatnej na bialej szachownicy.
Polecam dwa ponizsze posty. Nie mam zdjec, bo Miska ulozyla szybko i uciekla. Nastepnym razem "Gutek budowniczy" w 3d tak jak ponizej bedzie bardziej sie podobal niz ukladanie na plasko..
Pocwiczyc trzeba bedzie tak czy inaczej, bo Miska mi zaczyna pisac swoje imie z E w prawym gornym rogu, a potem przed E dopisuje MI, i wychodzi MIE... Od lewej do prawej trzeba bedzie ja zmotywowac.
5. Tu tez nie ma zdjec, ale byl zamysl na MEMO. Miska juz wiecej nie chciala i karty mi pogniotla. NIE LUBI MEMO… ech.. Znajdziemy inne cwiczenia na pamiec globalna i sekwencyjna, bo tu chyba u nas slabo..
Koperty zajely nas na jakies 30min.
Kolejne koperty byly nastepnego dnia. Pokaze wam wkrotce.
Juz trzeci tydzien robimy cos codziennie i Miska wpadla w RYTM! :D Wczoraj jak jej mowilam, ze po drzemce zrobimy kapiel, dorzucila : "et on va faire des koperty pour s'amuser". - Zrobily tez potem koperty, zeby sie pobawic. WARTO!
U nas koperty staly sie wiec codziennym czasem na zabawo-nauke spedzonym razem, czesciowo przy stoliku. ;D Okazja na trening jezyka polskiego, nowego slownictwa swietna ze wzgledu na zroznicowany material.
No comments:
Post a Comment