Monday 26 January 2015

Sylabowe czytanie ząbkuje

Naszła mnie wczoraj pewna myśl… Podejście moje w kwestii wczesnej nauki czytania jakieś takie “higieniczne” się zrobiło, żeby choć raz dziennie, chociaż coś najmniejszego jej pokazać. Tak jak z myciem zębów, żeby chociaż raz dziennie i jakoś tak, żeby tej czynności nie znienawidziła..

Do tego by dziecko nauczyło się języka, a co najważniejsze, chętnie się uczyło, nie można dziecka zmuszać. Roczniaka to się raczej wcale nie da :-) . To tak podobnie jak z myciem zębów… Zmuszanie skończyć się może chyba tylko typem wybiórczego szczękościsku.

Zębów Misiowych nie zamierzam przestać myć i tak samo jest z nauką polskiego.



Z nauką samogłosek poszło całkiem ok .Ja miałam jakieś natchnienie i Misia się interesowała. Teraz po mału pokazjuję jej sylabki i wyrażenia dźwiękonaśladowcze, ale Misi to już tak nie kręci.

Nie robię ani sobie, ani jej jakiejś presji na to, że ma czytać już jako dwulatek. Dojdziemy do celu jak będzie gotowa. Ale nie chcę osiąść na laurach tego, że potrafi przeczytać sześć samogłosek. Chiałabym, żeby nauka tak jakoś przez zabawę się samoczynnie toczyła, ale nie umiem Misi jakoś nią zabawić.

Misia jeszcze jest za mała na “gry”, nie rozumie jeszcze, że można się bawić według jakichś reguł. Tak trochę na zapas się martwię, jak jej teraz nie umiem podekscytować, to jakbędzie później z innymi rzeczami?

Dopasowywać kartoników czy zwierzątek nie chce, woli ćwiczyć ubieranie koszulek przez głowę z pominięciem rękawów, albo ubieranie koszulek na nogi, często z rękawów użyciem. To ją teraz kręci i jakoś nie umiem tego z nauką czytania połączyć :-) Językowo cały czas ją edukuję bo mówię i odpytuję wyrywkowo gdzie ma ręce, nogi, głowę, nos, nawet łokieć pokazuje i jak mówią zwierzątka.

Coraz częściej coś po nas powtarza, ale nie przy czytaniu.

Po napisaniu tego co poniżej stwierdzam, że będę mogła wam powiedzieć z czystym sumieniem, że wystarczająco się wysiliłam, jak spróbuję Misię zainteresować sylabkami na przynajmniej tyle różnych nowych lub odnowionych sposób, na ile szorowałam jej ząbki :-)



Odkąd Misi wyrosły piewrsze ząbki na 11 miesięcy temu, są codziennie myte, a że Misia nie uznaje tego za świetny pomysł, musiałam się nagłówkować i nadal główkuję. Każdy sposób działa o wiele za krótko jak dla mnie:

- Była szczoteczka z silikonowym “włosiem”,

- Była szczoteczka z kolorowymi zwierzątkami

- Było “ty szoruj mi, a ja Tobie poszoruję ząbki”

- były moje wygłupy i głośne śpiewanie “Była sobie żabka mała” gdzie element rozproszenia Misi, pozwalał mi troche szczoteczką poszurać.

- Było szorowanie gdzie Misia siedziała na naszej toalecie

- Było szorowanie gdzie Misia stała na stołku przy umywalce

- Było szorowanie, gdzie Misię trzymałam na rękach przed lustrem w łazience, a właściwie to jedną ręką trzymałam, a drugą szorowałam

- Było to samo co wyżej, w przedpokoju

- Było szorowanie podczas kąpieli w wannie

- Było szorowanie gdzie ona stała na stołku w łazience pod ścianą, rozśmieszałam ją na tyle na ile się dało i gilgotałam, a jak się śmiejąc podnosiła główkę w stronę sufitu z otwartą buzią, szorowałam ekspresem z zaskoczenia.

- Było szorowanie gdzie Misia ogląła teledyski kreskówkowe na YouTube na moim telefonie

- Było szorowanie gdzie oglądała teledysk Fasolek “Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda…” i strasznie podobał jej się w nim piesek.

- Było szorowanie gdzie ja to śpiewałam, a szorować się tylko dawało jak Misia śpiewała wstawkę w refrenie “O O O” J

- Było szorowanie nawet kiedy Misia nie chciała w ogóle dzióbka otwierać. Kładłam ją wtedy na dużym łóżku w jej sypialni, gilgotałam ją stopą po klatce piersiowej (normalne gilgotki jej nigdy nie śmieszyły J), potrzymywałam się jedną ręką , a drugą szorowałam na tyle na ile się dało

- Było szorowanie u Misi w sypialni na moich kolanach, przed czytaniem bajki na dobranoc

- Było szorowanie podczas czytania bajki..

- Było tak, że nie dała mi w ogóle szorować, to w zastępstwie samodzielnie przeżuwała szczoteczkę.

- Miała takie szczoteczki z tyłem główki szczoteczki pokrytej gumą/silikonem, ale wygryzała w tym dziury, więc kupiłam inny typ – bez tej gumy.

- Było szorowanie szczoteczką elektryczną raz.

- Teraz szorujemy na dwie szczoteczki: Misia szczotkuje wyłączoną elektryczną, a ja tą drugą…

- Na koniec tygodnia chyba będziemy szorowac wisząc do góry nogami…!

2 comments:

  1. No to sie niezle musisz natrudzic z tym szorowaniem zabkow. U nas zawsze w lazience .. kiedys jak chlopcy byli mlodsi to podczas kapieli :)

    ReplyDelete
  2. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete